Ponizej moja wersja Frasobliwego..zaczelo sie od starej deski, ktora na odwrocie miala wbite dwa pordzewiale gwozdzie..naturalny uklad slojow w drewnie przypominal figure ludzka..wiec szybko"obrysowalam" ja dlutami (poki byla widoczna, bo czasami takie"widzenie" znika), nastepnie pomalowalam postac farbami wodnymi, o zywych kolorach..
Wizerunek znalazl swoje miejsce na stoliku, w kacie salonu, gdzie stanowi "natchniona",kolorystyczna dominante posrod "swieckiej" mieszaniny szarosci, bieli i czerni..:-)
...
och!...uwielbiam -marzył mi sie wielki ogromny krzyż na scianie, kiedyś będę miała....
ReplyDeleteTwoja wersja ogromnie mi się podoba...
chyba kupię sobie dłuto)) naprawdę imponujący
ReplyDeletePiękny !!!!! zamarzyłam by przygarnąć takiego .... jesteś baaardzo zdolna :)
ReplyDeleteDziekuje Wam:-)
ReplyDeletePięknieś go dłutem i kolorami potraktowała - prezentuje się dumnie, z tym swoim spokojem... Emanuje ciszą...
ReplyDelete