Thursday, October 9, 2014
Jesiennie...
Widywalam ich codziennie- bezdzietni emeryci, zawsze razem w wypieszczonym ogrodku przed swoim domem, razem na zakupach, i razem na spacerze w parku. On przygarbiony na wozku inwalidzkim, ona tuz obok, energiczna i usmiechnieta. Az pewnego slonecznego, wrzesniowego poranka umarla, nie uprzedzajac nikogo. On, z postepujaca demencja dlugo probowal dodzwonic sie do szpitala..zbyt dlugo. Po jej smierci przez kilka dni widywalam go siedzacego w samotnosci przed domem,pochylonego jeszcze bardziej. Krotko potem pojawila sie jej mlodsza siostra, zaczela robic porzadki. Pierwszy wyjechal on- prosto do zakladu opiekunczego. Zaraz po nim cala reszta- samochody,meble, odziez, caly dorobek zycia...Pozostal tylko pusty dom- z ironicznymi haloweenowymi dyniami przy wejsciu.
Labels:
codzienność,
USA
Subscribe to:
Post Comments (Atom)
wzruszające....
ReplyDeletestraszne... czasami myślę, ze jedynym dobrym, co nam dano w starości jest zapominanie, demencja bywa wybawieniem...pozostaje już tylko życie przeszłością, i tak lepiej.
ReplyDeletePrawdziwe
ReplyDeleteBardzo smutne i jak prawdziwe.
ReplyDelete