Czas leci nieublaganie, a ja tak rzadko sie tu pojawiam..Mam nadzieje, ze ktos jeszcze tutaj zaglada?
Udalo nam sie w koncu wyrwac do wielkiego miasta, czyli Waszyngtonu. Plany byly ambitne- odwiedzic wszystkie galerie Smithsonian, zaznajomic najmlodszego czlonka rodziny z wielka sztuka.
Okazalo sie, ze w jednym dniu nie da sie obejrzec wszystkich cudow...Nasze zwiedzanie na poczatku bardzo uwazne i zrelaksowane zaczelo stopniowo przypomianc wyscig. A bo galerie zamykaja za dwie godziny, a bo jeszcze muzeum lotnictwa i kosmosu, rakiety do obejrzenia, karuzela do zaliczenia, hot dog do zjedzenia, a i jeszcze park rzezby po drodze, karmienie golebi itp itd W muzeum narodowym doslownie w locie blyskawicy wyszukiwalam moich ulubiencow...
Zachwyt, euforie oraz zadyszke przerwaly jak zwykle bardzo istotne sprawy typu odprowadzenie dziecka do wc i ponowne poszukiwanie najblizszego punktu gastronomicznego...
Nastepnym razem wybieram sie solo!
Modi, vangog, edgardega...same asy przyjechały tam z europy )))) ostatnio widzieliśmy się w paryżu )) ekh zatęskniłam znów ...
ReplyDeletepozdrawiam i ściskam mocno i zazdroszczę
Tych asow bylo wiecej...szkoda, ze czasu zabraklo..Sciskam i ja!:-)
DeleteZaglądam zaglądam :) no w jeden dzień nie da się zwiedzić takiego miasta, mojemu mężowi udało się zwiedzić tylko kilka miejsc ;)
ReplyDeleteKilka to juz bardzo duzo:-))) Serdecznosci posylam!
DeleteTylko pozazdrościć :)
ReplyDeleteUściski!
Dobrego tygodnia kochana!
ReplyDelete