Thursday, February 27, 2014

Obrazek




Furmanki..pamietam je dobrze z czasow dziecinstwa. Dla zabawy, (i zazwyczaj bez wiedzy woznicy) urzadzalam sobie darmowe przejazdzki po okolicy. Jak milo bylo ogladac swiat w rytm biegu koni, z rozpuszczonymi wlosami, ktore glaskal pachnacy sianem wiatr .
Czy juz przeszly do historii?

12 comments:

  1. Ameli przepraszam, bo Ty tak romantycznie i pięknie a ja powiem niech przejdą do historii zwłaszcza furmanki ... jak widzę konie wiozące turystów nad morskie oko albo na krupówkach...
    ekh

    teatralna.

    ReplyDelete
  2. Rzeczywiscie- taki widok nie jest zbyt przyjemny. Podobnie jest na Sri- kolorowo przebrane slonie harujace dzien i noc po to, by turysci mieli frajde.Mi na szczescie utrwalila sie optymistyczna wersja (z sasiedztwa) gdzie czlowiek byl naprawde zwiazany emocjonalnie ze zwierzeciem,spal z nim w stajni, czyscil, przemawial, karmil smakolykami itp.

    ReplyDelete
    Replies
    1. Pani @teatralna konie zimnokrwiste są do tego aby pracować w zaprzęgu (ciężej lub lżej) nie są to maskotki do patrzenia. Dzięki takim pseudo obrońcom przyrody w niedługim czasie cała grupa koni wielu ras zimnokrwistych przestanie istnieć z prostej przyczyny bo zielone pedały i pseudo ekolodzy unijni zabronią używania ich do pracy do której były stworzone często wieleset lat temu. We wszystkim potrzebny jest rozum i nie wylewanie dziecka z kąpielą :/
      Pozdrawiamy
      P.S
      Cudowny obrazek : )

      Delete
  3. Raz na pół roku widzę taką ;)

    ReplyDelete
  4. ja też pamiętam koniki zaprzęgnięte do wozu ..jak to była frajda pojeździć tak parę razy na pole po ziemniaczki ,siano albo zboże .....a jak już powozić pozwolili mmmmmmmmmm miałyśmy narawdę piękne dzieciństwa Ameli :)

    ReplyDelete
    Replies
    1. Oj tak- milo sie wraca do takich wspomnien..:-) Oraz dziekuje!

      Delete
  5. widziałam wcześniej twój rysunek chyba ołówkiem wykonany ..głowa konia ..zakochałam się w nim na zabój :)

    ReplyDelete
  6. Pamiętam jeszcze jak moi rodzice mieli kobyłkę i się furmanką jezdziło po marchew pastewną i groch w pole, najczęsciej mama powoziła. Traktor był do cięższej pracy wykorzystywany. Póżniej kobyłka niestety zachorowała i już rodzice drugiej nie kupili. Furmankę w rodzinnej wiosce ostatni raz widziałam może z 10 lat temu.

    ReplyDelete
  7. Patrzę na Twój rysunek i przypominają mi się wakacje z dzieciństwa - błoga wieś i ... furmanki ! A jaką frajdą była możiwość przejechania się ... Pozdrawiam - M.

    ReplyDelete
  8. Prześliczna akwarelka.
    W mojej wsi jest jeden koń i żadnej krowy, po mleko jadę do miasta:))))

    ReplyDelete